Cały czas trzymam się jednak myśli że jak wreszcie doczekam się dwójki podrostków to znowu wrócę do psich sportów.
Wiem że wielu psiarzy tego nie rozumie, jak można odstawić psy na bok, słyszałam sugestię że jak już nie mamy dla psa który uprawiał sporty czasu to powinno się mu znaleźć człowieka który by go zabrał i z psem trenował.
Oddałam raz psa, dużo by opowiadać czemu, ale pokrótce - z Sabą zaczynałam swoją sportową przygodę z psami w agility jeszcze w liceum (ją przygarnęłam z ulicy jak miała ok pół roku kiedy byłam w gimnazjum), była ze mną na studiach, zamieszkała w Płocku. Przeżyła ze mną wszytko, jednak jak zaczęła się starzeć potrzebowała tylko rozpieszczania, nie chciała ćwiczyć. Ja miałam tryb życia bardzo aktywny, spacery treningi, w domu mało siedziałam a jak siedziałam to jakoś nie po drodze było mi rozpieszczanie babci. Widziałam że już się nie dogadujemy i nie potrafię jej zapewnić tego czego potrzebuje. Na szczęście znalazła się znajoma która zaproponowała że Sabę może przyjąć. Ma dwie córki które kochają bawić się z psami i je rozpieszczać. To była strasznie trudna decyzja, ryczałam nie raz, ale to była genialna decyzja. Odwiedzam Sabę i widzę jaka jest szczęśliwa z dziećmi, w domku z ogrodem i beztroskimi spacerami do lasu przy którym mieszka. .... no teraz już bez tych spacerów, bo ma już skończone 15 lat przeżyła udar, jest ślepa i już poza podwórko nie wychodzi, ale nadal widać że jej dobrze.
Saba jeszcze za czasów kariery sportowej
Saba obecnie
Tak więc psa jednego oddałam aby miał lepiej.
Od ponad roku psy które ze mną są mimo że chciały by trenować niestety nie mogą. Najpierw pierwsza ciąża która była od początku bolesna, potem moje problemy po stracie dziecka w 5 miesiącu ciąży, teraz jest kolejna ciąża która też nie jest zbyt różowa. Przez ten czas nie miałam a to psychicznie a to fizycznie sił na treningi.
Jednak psy są i tych nie oddam, czemu? Bo widziałam jak Saba wygadała i jak się zachowywała kiedy naprawdę potrzebowała nowej rodziny. Widzę Ozzyego i Fionę i widzę że im tragedia się nie dzieje, a za to gdyby ich zabrakło to mi by się krzywda stała. Są moją nadzieją na normalność, na to że wreszcie urodzę, że dziecko będzie zdrowe i pójdziemy razem na spacer, Poćwiczymy na torze agility który czeka w baraku na mój lepszy czas. Gdyby ich zabrakło straciła bym nadzieję na to że jeszcze wszystko się ułoży nie miała bym po co się spinać aby jak najszybciej wrócić do aktywności.
Od ponad roku psy które ze mną są mimo że chciały by trenować niestety nie mogą. Najpierw pierwsza ciąża która była od początku bolesna, potem moje problemy po stracie dziecka w 5 miesiącu ciąży, teraz jest kolejna ciąża która też nie jest zbyt różowa. Przez ten czas nie miałam a to psychicznie a to fizycznie sił na treningi.
Jednak psy są i tych nie oddam, czemu? Bo widziałam jak Saba wygadała i jak się zachowywała kiedy naprawdę potrzebowała nowej rodziny. Widzę Ozzyego i Fionę i widzę że im tragedia się nie dzieje, a za to gdyby ich zabrakło to mi by się krzywda stała. Są moją nadzieją na normalność, na to że wreszcie urodzę, że dziecko będzie zdrowe i pójdziemy razem na spacer, Poćwiczymy na torze agility który czeka w baraku na mój lepszy czas. Gdyby ich zabrakło straciła bym nadzieję na to że jeszcze wszystko się ułoży nie miała bym po co się spinać aby jak najszybciej wrócić do aktywności.
Fiona (z lewej) i Ozzy (z prawej)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz